W zastępstwie Jana, który wyjechał Maria przejęła władanie w domu, a co za tym idzie w kuchni. Dziś po tym jak zarządziła przebieżkę z sankami Tatusiowi, wpadła do domu z chęcią zrobienia ,,czegoś''. Padło na piernik. Sama nie mogłam się za to zabrać, ale dzięki entuzjazmowi i nieugiętości Marii upiekłyśmy dziś pierniki. Oczywiście z tego przepisu. Kolejne pokolenie piecze piernik z Wrzącej Wielkiej. Zdjęcia wypieków zostało na wyraźne życzenie Jana przesłane mu mms-em. Meldujemy wykonanie zadania!
Babciu Zosiu! Są następcy!
Aaaaaa psik!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz